Zestaw pisanych po rumuńsku opowiadań Gherasima Luki z lat 40. XX wieku. Dzieje się tu wszystko, co lubimy w surrealizmie: marzenie senne wkracza na jawę, podmiot rozpada się na kawałki, a język dryfuje na falach swobodnych skojarzeń. Luca funduje nam możliwość asystowania w budowie nowego świata i człowieka nieedypalnego, który, by doświadczyć prawdziwej wolności, musi umrzeć i narodzić się ponownie , a żeby kochać, musi proklamować miłość napędzaną czystym pragnieniem . Czarny humor, który przenika te - wyznaczające ważny punkt odniesienia dla losów rumuńskiej awangardy - opowiadania tylko wzmaga uczucie niepokoju i dezorientacji.
Charakterystyczne powtórzenia, przywodzące na myśl mistyczne inkantacje, powołują do życia mediumiczne „kleptoobiekty” o zachwianej tożsamości. Swoje drapieżne zamiary zdradzają meble i sztućce, oleiste traktory, okrągłe konie i szklane łydki samobójstwa, prowokując u narratora objawy manii prześladowczej. Surrealistyczna „konwulsyjność gestów” nie opuszcza go na krok, stając się jedynym pewnikiem w świecie to nieprzyjaznym, rządzonym magicznymi, nieludzkimi siłami, to przychylnym, wspierającym podstawowe żądze podmiotu – o posiadaniu idealnej kochanki i spójnej, godnej zaufania tożsamości, o rewaloryzacji więzi i instytucji społecznych, o przekroczeniu rygorów alienacji. Fantazmaty osadzone zostają w empirycznej bazie, peregrynacje zakamarkami „dzikich, dziewiczych i szalonych krain” zestawione są z obrazem codziennej przechadzki, zaś rozważaniom abstrakcyjnym towarzyszą materialne odpowiedniki: oto konkretnym symbolem jaźni oraz rzeczywistości staje się pomarańcza – pomarańcza, obok której koniecznie musi znaleźć się zaostrzony nóż.
Zestaw pisanych po rumuńsku opowiadań Gherasima Luki z lat 40. XX wieku. Dzieje się tu wszystko, co lubimy w surrealizmie: marzenie senne wkracza na jawę, podmiot rozpada się na kawałki, a język dryfuje na falach swobodnych skojarzeń. Luca funduje nam możliwość asystowania w budowie nowego świata i człowieka nieedypalnego, który, by doświadczyć prawdziwej wolności, musi umrzeć i narodzić się ponownie , a żeby kochać, musi proklamować miłość napędzaną czystym pragnieniem . Czarny humor, który przenika te - wyznaczające ważny punkt odniesienia dla losów rumuńskiej awangardy - opowiadania tylko wzmaga uczucie niepokoju i dezorientacji.
Charakterystyczne powtórzenia, przywodzące na myśl mistyczne inkantacje, powołują do życia mediumiczne „kleptoobiekty” o zachwianej tożsamości. Swoje drapieżne zamiary zdradzają meble i sztućce, oleiste traktory, okrągłe konie i szklane łydki samobójstwa, prowokując u narratora objawy manii prześladowczej. Surrealistyczna „konwulsyjność gestów” nie opuszcza go na krok, stając się jedynym pewnikiem w świecie to nieprzyjaznym, rządzonym magicznymi, nieludzkimi siłami, to przychylnym, wspierającym podstawowe żądze podmiotu – o posiadaniu idealnej kochanki i spójnej, godnej zaufania tożsamości, o rewaloryzacji więzi i instytucji społecznych, o przekroczeniu rygorów alienacji. Fantazmaty osadzone zostają w empirycznej bazie, peregrynacje zakamarkami „dzikich, dziewiczych i szalonych krain” zestawione są z obrazem codziennej przechadzki, zaś rozważaniom abstrakcyjnym towarzyszą materialne odpowiedniki: oto konkretnym symbolem jaźni oraz rzeczywistości staje się pomarańcza – pomarańcza, obok której koniecznie musi znaleźć się zaostrzony nóż.